Czas wycieczki | 3 dni (niedziela wieczór - wtorek rano) | |||||
Trasa: | Biała | Żółta | Niebieska | Zielona | Różowa | Pomarańczowa |
Dystans: | 35 km | 60 km | 65 km | 65 km | 70 km | 125 km |
Droga pod górę: | 400 metrów | 1000 metrów | 500 metrów | 450 metrów | 1200 metrów | 2400 metrów |
Poziom trudności | 1/6 | 3/6 | 5/6 | |||
Lokalizacja | Szwecja | |||||
Nawierzchnia | asfalt | asfalt, leśne ścieżki |
asfalt | |||
Preferowany typ roweru: | Każdy | |||||
Początek wyprawy | Gdynia |
Czy nie marzyła Ci się kiedyś zaplanowana podróż i zwiedzanie rowerem innego kraju? Taką możliwość daje organizowany przez Stena Line Rowerowy Potop.
Rowerowy Potop to rowerowe wydarzenie, w którym uczestnicy płyną do Szwecji promem, by wraz z setkami innych rowerzystów jeździć po okolicach Karlskrony po wyznaczonych trasacha. Na przygodę trzeba zarezerwować niedzielny wieczór, w którym zaczyna się rejs promem, kolejny dzień zwiedzania i powrót rano następnego dnia z powrotem do Gdyni.
Mapa z zaznaczonymi wszystkimi trasami
Dokładniejsze informacje na temat trasy przeczytacie klikając na kolor wycieczki w powyższej tabeli.
Oficjalna strona wydarzenia Rowerowy Potop: https://wyjazdygrupowe.pl/wyjazdy/rowerowy-potop/
Trasa, którą jechałem to połączone trasy: zielona oraz różowa. Łącznie wyszło około 115 kilometrów.
Trasa ze zwiedzaniem zajęła cały dzień - 11 godzin.
Ślad mapy, którym podążałem możecie zduplikować lub pobrać na stronie STRAVA
-->Tutaj<--

W ofercie organizatora prócz biletów w obie strony znajduje się szwedzki stół podczas rejsu do Karlskrony. Uczestnicy wyjazdu nocują w kabinach dwuosobowych lub czteroosobowych z łazienką i TV. Każdy uczestnik otrzymuje pamiątkową koszulkę oraz zostaje objęty ubezpieczeniem NNW i KL.
Jeśli chodzi o dostępne trasy przejazdu, to macie wolność wyboru. Możecie pojechać swoimi własnymi drogami, albo jechać za pilotem, który jest przydzielony do każdej trasy. Pilot zna dobrze teren oraz ciekawe miejsca, które można po drodze zwiedzić.
Ja postanowiłem odkrywać teren po swojemu. Połączyłem dwie trasy - zieloną oraz różową i w ten sposób wyszła dłuższa i ciekawsza przejażdżka.

Pamiątkowa koszulka tego eventu

Pamiątkowa koszulka tego eventu
Organizator zaprojektował kilka tras rowerowych. Można się z nimi zapoznać i wybrać dogodną pod kątem dystansu do przejechania.
Dzień I - wejście na pokład
Na stoczni w Gdyni trzeba było pojawić się w godzinach 18.30 - 21.00. Do tego miejsca z domu mam blisko 40 km. Zapakowany na dwie sakwy przejechałem przez całe Trójmiasto. Po drodze dołączył do mnie kolega, z którym wspólnie jechałem całą trasę.


Na prom dostaliśmy się po godzinie 20-stej. Przed wejściem organizator przywitał się z uczestnikami i udzielił podstawowych informacji na temat wycieczki oraz informacji dotyczących przebywania na promie.
Po jakimś czasie wszyscy wjechali na pokład i ustawili rowery pod ścianą.


Wieczorem na statku odbyło się spotkanie informacyjne. Członek AZS dokładnie wyjaśnił zasady panujące na promiem oraz opisał dokładnie jutrzejszy plan zwiedzania.
Po spotkaniu poszliśmy do baru na piwo. W czasie rejsu można wyjść na zewnątrz promu. Port w Gdyni nocą tworzy bardzo ładny krajobraz, którego wcześniej nie widziałem.


Dzień II - Rowerowy Potop
Rano. Godzina 6.00. W głośnikach na pokładzie zaczyna grać legendarna piosenka Rod'a Steward'a - Sailing. Robi klimat, nie powiem ;-)
W następnej kolejności w trzech językach ogłoszone zostają informację o tym, że zbliżamy się do portu. Czułem, że wyspałem się w wygodnym łóżku.
Wyszedłem na zewnątrz zobaczyć widoki i w prezencie od tego pięknego dnia otrzymałem wspaniały wschód słońca. Czułem, że to musi zwiastować dobry, udany dzień.


Godzinę później na wszystkich czekał uginający się pod naporem jedzenia szwedzki stół. Po wchłonięciu dużej dawki kcal byliśmy gotowi na całodzienne zwiedzanie Szwecji.
Przed dopłynięciem do portu w Szwecji jeszcze raz wyszedłem podziwiać widoki. Jest piękna pogoda, a cały krajobraz robi wrażenie. Mijamy mały wycieczki i powoli z kazdej strony zaczyna nas otaczać ląd.


Po uczestnikach wycieczki widać było, że wszyscy są bardzo podekscytowani. Ludzie żartowali, rozmawiali o trasach. Weterani, którzy brali udział w poprzednich edycjach Rowerowego Potopu stanowili pokaźną grupkę uczestników.
Przed godziną 8.00 byliśmy z powrotem przy rowerach i niedługo potem opuściliśmy prom.

Rowerzyści opuszczają prom

Rowerzyści opuszczają prom
Wyruszamy!
Opuściliśmy stocznię w Szwecji. Pogoda była piękna. Świeciło słońce i był mały wiatr.
Za terenem stoczni pojawiła się droga ze ścieżką rowerową. Na ścieżce narysowane są strzałki symbolizujące daną trasę, którą można podążać. Przez jakiś czas uczestnicy jechali tą samą ścieżką, by w pewnym momencie rozlać się na różne strony - zachód, północ i wschód.

Jakiś czas jechaliśmy na wschód, by w pewnym momencie odbić na południe. Będę przejeżdżać przez archipelag.
Jedzie się bardzo przyjemnie. Ruch jest znikomy. Cisza i spokój. Podziwiam ładne szwedzkie domki. Są podobne, ale różnią się często krzykliwymi kolorami. Ogrodzenia przeważnie są takie same - kamienne metrowe murki, a tego materiału jest tu pod dostatkiem.


Po pewnym czasie naszym oczom ukazuje się interesujący wysoki most łączący ląd z wyspą Senoren.
Most Möcklösundsbron - wybudowany w 1998 roku. Ma 560 metrów długości i 18 metrów wysokości.


Sprawiło nam duża frajdę podjechanie na górę mostu. Widoki na archipelag Karlskrony był piękny.


Przejechaliśmy przez wyspę Senoren na kolejną wyspę - Sturkö. Przedzieramy się przez ładne małe miasteczko. Po drodze widzimy zabytkowy młyn, w którym mieści się restauracja. Podobnie wykorzystany zabytek odwiedziłem na Kaszubach - był to wiatrak w Ręboszewie.


Rezerwat przyrody Uttorp
Zmierzamy na południowy brzeg Sturkö. Mieści się tam rezerwat przyrody. Dojeżdżamy do wybrzeży wyspy, by popatrzeć na spokojny teren. Jest pięknie. Niedaleko od brzegu można odnaleźć bunkier.


Roślinność i ukształtowanie terenu jest całkowicie inne od tych, który znam. Sporą część lądu pokrywają głazy lub płyty skalne pokrytę roślinnością. W głębi rezerwatu mijamy bujne lasy mieszane.
Ten charakterystyczny dla tych wysp teren widać na poniższym zdjęcie sferycznym z bunkrem.


Tutaj kończy się trasa zielona. Wracamy z powrotem tą samą drogą.
Po drodze uzupełniamy zapasy w lokalnym spożywczaku. Jeszcze raz przejeżdżamy przez most Möcklösundsbron i wracamy na główną drogę. Teraz podążając za różową strzałką, która namalowana na ścieżce rowerowej kieruje uczestników wycieczki.
Znowu odbijamy na południe i kierujemy się na prom przewożący na wyspę Ytteron. Po drodze mijamy spokojne tereny. Skalny teren odrobinę przypomina mi krajobraz jury krakowsko-częstochowskiej.


W pewnym momencie będąc na wyżej położonym terenie schodzimy z rowerów i idziemy na skalne zbocze lądu popatrzeć na krajobraz.
W oddali widać malutki most Möcklösundsbron. Jest bardzo ładnie i naprawdę cicho, a przecież woda niesie dźwięk. Jednak w promieniu wielu kilometrów nie dzieje się nic. Woda bez najmniejszej fali płynnie zlewa się z brzegiem wysp.

Docieramy do promu. Kursuje on z nieoddalonych od siebie brzegów wyspy Ytteron i lądu co 15 minut. Na pokład wjechało jeszcze kilka aut i po jakimś czasie już byliśmy na drugiej stronie.

Prom na wyspę Ytteron

Prom na wyspę Ytteron
Moją uwagę zwracają zabawne znaki, jak podejrzewam ostrzegawcze. Dzieci ze ślimakami na kółkach na smyczy oraz pełzające bobasy. Co autor miał na myśli nie wiem. Szczególnie stawiając znak przed lasem ;p

Pierwszym miejscem do obejrzenia na wyspie był kompleks bunkrów (Batteri Killeberget).



Z dachu bunkru widać cały teren wyspy i okoliczne małe wysepki. Chwilę tu się pokręciliśmy i pojechaliśmy dalej.

Kolejnym punktem wycieczki było miejsce, gdzie w XX wieku budowano znane w tym regionie łodzie. Bracia Hugo, Karl i Göte zbudowali tu ponad 1000 łodzi. Do produkcji służyło przeważnie drewno z dębu lub sosny.


Budowane przez braci łodzie były zwinne i łatwe w manewrowaniu. Idealnie sprawdzały się do pływania po płytkich wodach archipelagu Blekinge. Ostatnią łódź zbudowano w latach 80-tych. Tak wyczytałem z tablic informacyjnych.
Budynek, w którym budowano łodzie jest chronionym prawnie zabytkiem.
Poszwędaliśmy się tu chwilę po okolicy i ruszyliśmy z powrotem na prom, by wrócić na ląd.
Horsahallen
Kolejnym i według mnie najciekawszym miejscem były rzeźby skalne w Blekinge z epoki brązu. Te rysunki wyrzeźbione setki lat temu przez żyjącą tu ludność i ich znaczenie nie jest do końca poznane.

Miejsce znajduje się w lesie. Na ziemi widać wielkie skalne płyty, a na około otaczają nas drzewa. W tym miejscu da się wyczuć jakąś moc. Podoba mi się tutaj. Chodzę i oglądam wszystkie rzeźby w skale. Zgaduję co te kształty przedstawiają.


Z pomocą w identyfikacji przychodzą małe tabliczki informacyjne. Niektóre rzeźby zostały zaznaczone czerwoną farbą, która już w większości wyblakła.
Wróciliśmy na południe do miasteczka Torhamn na pizzę. Po krótkim odpoczynku pojechaliśmy na wschód i następnie na północ.
Nie jestem grzybiarzem, ale wydaje mi się, że takie dorodne grzybki, których rośnie tu mnóstwo są jadalne ;p


W pewnym momencie odbiliśmy na zachód i kierowalismy się już z powrotem na stocznię skąd wyruszyliśmy.
Wróciliśmy około godziny 19.00. Ze wszystkich stron zjeżdżali się uczestnicy Rowerowego Potopu. Podobnie jak w Gdyni odprawiliśmy się i wjechaliśmy po jakimś czasie na pokład.


W kajucie szybki prysznic i do łóżka. Zasnąłem jak zabity ;-)
Dzień III - zejście z pokładu


Rod Steward nie zawiódł i obudził mnie swoim hitem. Tego ranka byłem nieco zaspany. Wczorajsze całodniowe zwiedzanie Szwecji wymagało dłuższego snu.
Po godzinie 8.00 byliśmy w Gdyni. Zeszliśmy po rowery. Po jakimś czasie opuściliśmy pokład.
Czekała mnie jeszcze droga powrotna do Gdańska. Mniej więcej w połowie drogi zatrzymaliśmy się na kawę przy molo w Sopocie. To dało mi kopa. Resztę drogi powrotnej tego słonecznego dnia jechało się przyjemnie. Wspominałem cały wczorajszy dzień.
Chciałbym kiedyś jeszcze pojeździć po Szwecji w ramach Rowerowego Potopu. Tym razem pojechałbym na wschód zaliczając Karlskronę albo na północ. Jest gdzie jeździć, a jeździ się fantastycznie.
Polecam wszystkim niezależnie od formy.