Wstęp:
Suwalszczyzna to obszar geograficzny leżący na pojezierzu litewskim.
Leży oczywiście na terenie Polski, a graniczy z 3 trzema Państwami: Rosją,
Litwą i Białorusią. Co do tego, gdzie się zaczyna i kończy Suwalszczyzna w
poprzednich latach były spory ze względu na zachodzące w tych stronach
zmiany ustrojowe i etniczne.
Ostatecznie ta leżąca w północno-wschodniej części kraju kraina leży na
obszarze dwóch województw: Warmińsko-mazurskiego i podlaskiego.
Warto zaznaczyć, że Suwalszczyzna to już nie Mazury, chociaż czasem błędnie
jest z
nimi utożsamiana. Nie ma i nie miała jednak z Mazurami żadnego związku
politycznego, etnicznego jak również geograficznego. Jeśli chodzi o geografię
właśnie, to graniczy jedynie z Pojezierzem Mazurskim.
Teraz już wiemy sporo na temat Suwalszczyzny i możemy
skoncentrować się na wyprawie.
Moja propozycja zwiedzania Suwalszczyzny to dwa dni jazdy na rowerze. Zahaczymy też troszkę o Mazury ;-) Zaczynamy z różnych miejsc.
I dzień wycieczki zaczyna się w Stańczykach. Drugi dzień wycieczki to start w Wigrach. Do wyboru masz tak jak ja przetransportować się autem z miejscowości Stańczyki, gdzie zaczniemy I dzień wycieczki do Wigier, lub opcja druga: pod koniec jazdy I dnia wycieczki dojechać do Wigier i tam sobie przenocować. Wybór należy do Ciebie. Inspiruj się i zmieniaj trasę jak chcesz.
Suwalszczyzna to obszar geograficzny leżący na pojezierzu litewskim. Leży oczywiście na terenie Polski, a graniczy z 3 trzema Państwami: Rosją, Litwą i Białorusią. Co do tego, gdzie się zaczyna i kończy Suwalszczyzna w poprzednich latach były spory ze względu na zachodzące w tych stronach zmiany ustrojowe i etniczne.
Ostatecznie ta leżąca w północno-wschodniej części kraju kraina leży na obszarze dwóch województw: Warmińsko-mazurskiego i podlaskiego.
Warto zaznaczyć, że Suwalszczyzna to już nie Mazury, chociaż czasem błędnie jest z nimi utożsamiana. Nie ma i nie miała jednak z Mazurami żadnego związku politycznego, etnicznego jak również geograficznego. Jeśli chodzi o geografię właśnie, to graniczy jedynie z Pojezierzem Mazurskim.
Teraz już wiemy sporo na temat Suwalszczyzny i możemy skoncentrować się na wyprawie.
Moja propozycja zwiedzania Suwalszczyzny to dwa dni jazdy na rowerze. Zahaczymy też troszkę o Mazury ;-) Zaczynamy z różnych miejsc.
I dzień wycieczki zaczyna się w Stańczykach. Drugi dzień wycieczki to start w Wigrach. Do wyboru masz tak jak ja przetransportować się autem z miejscowości Stańczyki, gdzie zaczniemy I dzień wycieczki do Wigier, lub opcja druga: pod koniec jazdy I dnia wycieczki dojechać do Wigier i tam sobie przenocować. Wybór należy do Ciebie. Inspiruj się i zmieniaj trasę jak chcesz.
Spis Treści: (naciśnij, by przenieść się)
Analiza wycieczki
Dzień | I | II |
Dystans: | 80 km | 85 km |
Początek wyprawy | Stańczyki | Wigry |
Czas trwania wycieczki | 10 godzin | 6 godzin |
Poziom trudności: | 3/6 | |
Całkowita droga w górę: | 900 metrów | 600 metrów |
Preferowany typ roweru: | MTB, Trekking Cross, Gravel |
Dzień I
Przed rozpoczęciem wycieczki dołączam mapę podróży na dzisiejszy dzień. Zaznaczone są na niej najciekawsze miejsca, obok których będziemy przemierzać Suwalszczyznę.
Mosty w Stańczykach
Zaczynamy w miejscowości Stańczyki. Błędnie określane czasem mianem ,,akwedukty". Dwa wysokie mosty są wizytówką tego miejsca. Pod mostami przepływa rzeka Błędzianka.


Te dwa mosty, wykonane z żelbetonu w ubiegłym wieku zostały postawione w takiej ilości ze względu na to, by utrudnić ewentualne zniszczenie przez saperów lub lotnictwo.

Długie na 200 metrów i wysokie na 40 metrów mosty kiedyś służyły do przeprawy linii kolejowej relacji Gołdap - Żytkiejmy.


Po latach mosty zostały wyłączone z użytku i zaczęły służyć, jako atrakcja turystyczna, również do skoków na banji.

Obecnie teren, na którym stoją te mosty jest własnością prywatną.
Wejście na mosty jest płatne - 8 zł.






Niedaleko mostów w Stańczykach stoi osobliwa wieża. Ta 34 metrowa konstrukcja zapewnia niezapomniane widoki na okolicę. Widać z niej nie tylko Mosty w Stańczykach, ale też na dwa malownicze jeziorka i piękne mazurskie pola, które pofalowane są za sprawą formowania polodowcowego.
Wieża została dofinansowana ze środków Unii Europejskiej.

Wieża została oddana do użytku w roku 2019. Taka sama wieża stoi 6 km dalej w miejscowości Pobłędzie.

Wejście na wieżę widokową oraz pobliski parking jest darmowy.


Park Krajobrazowy Puszczy Romnickiej
Jadąc naszą trasą na północny-wschód przetniemy gęsto zalesioną Puszczę Romnicką. Ścieżki leśne są dzikie, ale jedzie się dobrze. W parku umieszczone są tablice informacyjne, więc się nie zgubicie.

Chaszcze nie do przejścia

Chaszcze nie do przejścia
Aktywność insektów, które gdy tylko staniesz próbują Cię ugryźć jest zauważalnie większa w porównaniu do innych parków, czy lasów, w których byłem do tej pory. Przed wyruszeniem warto zabrać ze sobą jakiś preparat odstraszający insekty.
Pokonując ten odcinek puszczy możemy odnaleźć Głaz Wilhelma II. Cesarz Wilhelm II przybywał tu na polowania każdej jesieni. Szczególnie upodobał sobie Puszczę Romnicką.


Pamiątkowe głazy stawiane były w momencie, gdy Wilhelm II ustrzelił wyjątkowo dorodnego jelenia. Takich głazów w puszczy po stronie polskiej jest osiem.
Do głazu idzie się oznaczoną wąską ścieżką. Tłumaczenie napisu na głazie brzmi mniej więcej:
„W tym miejscu Cesarz Wilhelm II upolował 23.09.1908 roku kapitalnego jelenia."

Opuszczamy Puszczę Romnicką i kierujemy się pod rosyjską granicę. Kolejny celem wycieczki będzie Trójstyk Granic Wisztyniec, czyli miejsce, w którym spotykają się granice trzech Państw: Rosji, Litwy i Polski.
Możemy podziwiać piękny pagórkowaty teren. Wraz z dojechaniem do trójstyku granic wjeżdżamy do województwa podlaskiego. Jest mega gorąco. Znajduję jakiś mały sklepik i kupuję izotonik ;-)

Droga do tego miejsca jest bardzo dobra. Wiedzie tędy szlak Green Velo, a w związku z tym, co jakiś czas przy drogach stoją punkty postoju MOP. Ścieżki rowerowe często biegną oddzielnie przy drogach.


Trójstyk Granic Wisztyniec
Nazwa trójstyku nawiązuje do jeziora Wisztynieckiego, który leży na północ od tego miejsca po stronie rosyjskiej i litewskiej.


Miejsce jest dobrze zagospodarowane. Wiedzie tędy ścieżka poznawcza. Są parkingi i wiaty, tablice informacyjne oraz ubikacje. Budowa została dofinansowana ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.


W dalszej części podróży pojedziemy pod najbardziej wysunięty w stronę terytorium Litwy obszar. Mieści się tam malownicze jezioro Wiżajny, które okrążymy.

W drodze do Wiżajn

W drodze do Wiżajn
Cała okolica jest piękna. Cisza i spokój. Jest bardzo gorąco. Ciepłe podmuchy powietrza nie ułatwiają sprawy. Jesteśmy bardzo blisko Litwy, która zaczyna się gdzieś za lasami, które widać niedaleko szosy.

Wyspa Miłości na jeziorze Wiżajny ;-)

Wyspa Miłości na jeziorze Wiżajny ;-)
Zajeżdżamy w końcu na niestrzeżoną plażę. Jest przystosowana do kąpieli. Są tu parkingi, wiaty, WC, a na wodzie fajna kładka. Nie czekam długo i wskakuję do wody, by się ochłodzić. Woda jest rewelacyjna! To wspaniały akcent tej wycieczki, móc na chwilę się ochłodzić w tym jeziorze.

Plaża w Wiżajnach

Kładka na plaży
Kierujemy się na południe. Przed nami interesujące punkty widokowe.
Punkt widokowy - ,,U Pana Tadeusza"
Nie spodziewałem się, że takie piękne widoki na okolicę można doświadczyć, a jednak tutaj to się udało.


Z tego miejsca widać trzy jeziora: Perty, Kojle i Purwin. Za nimi widać Górę Cisową, a resztę tej pięknej panoramy na okolicę dopełniają pagórkowate pola i zieleń.
Dla zwiedzających wybudowana została tu platforma widokowa. Są tu tablice informacyjne. Wejście jest płatne: 2 zeta.

Kolejny punkt widokowy jest niedaleko.
Punkt widokowy „Na Ozie".
Oz to twór polodowcowy, czyli pagórek powstały na skutek osadzania się piasku i żwiru. Teraz to wspaniałe miejsce na obserwacje okolicy.

Kiedyś chciano w tej okolicy wybudować elektrownię szczytowo-pompowe ze względu na właśnie tak uformowany teren, ale ze względu na liczne protesty pomysł został zaniechany.


Ruszamy dalej. Jedziemy lasem. Ścieżka jest tutaj trudna, a na drodze co raz leży powalone drzewo. Doliczyłem się czterech. Przypadek? NIE SONDZE!
Kierujemy się teraz do jeziora Hańcza. Kończąc trudną leśną przeprawę dojeżdżamy do dzikiej plaży. Są tu ludzie. Plaża jest czysta. Biorę kąpiel, która w cudowny sposób orzeźwia.

Uwaga! Ja obrałem dalszą trasę wzdłuż jeziora Hańcza, bo tak mi podpowiadał Google.


Co prawda jest tu ścieżka, ale bardzo trudna do pokonania. Oznaczenia na drzewach są niebieski. Raczej tylko pieszo. Rower trzeba prowadzić. Jeśli chcecie możecie się cofnąć i objechać jezioro od strony zachodniej. Jest tam normalna droga.
Możecie również obrać mój kierunek i w dosyć gęsto zalesionym i czasem trudno dostępnym ze względu na korzenie kierunku pokonać wschodni brzeg jeziora, prowadząc 3/4 długości rower.
W pewnym momencie ścieżka jest na tyle dobra, że można jechać. Po drodze mijam małe dzikie plaże z kładkami. W oddali słychać ludzi - to dobry znak ;-)
Wyjeżdżamy z powrotem na szosę. To ostatni fragment podróży. Kierujemy się z powrotem w kierunku Puszczy Romnickiej - do Stańczyk. Ostatni fragment to w większości piaszczyste polne ścieżki, czasem oznaczone na czarno. Piach jest ubity, bo jest bardzo ciepło i sucho, ale jadąc tędy w czasie deszczu, lub po burzy może trochę wydłużyć trasę.
Po drodze mijam świeżo montowaną, osobliwą formę sztuki w postaci wyrzeźbionych w drewnianych palach zwierząt. Ciekawe.


Oczywiście podczas dzisiejszego dnia widziałem dziesiątki bocianów w swych gniazdach lub opieszale chodzących po polach. Dlatego też część trasy, którą jechałem zwie się Bocianim Szlakiem Rowerowym.


Dojeżdżamy do miejscowości Stańczyki. Dzisiejsza podróż dobiegła końca.
Mapka dzisiejszej wycieczki:
Ślad mapy, którym podążałem możecie zduplikować lub pobrać na stronie STRAVA
-->Tutaj<--
Dzień II
Drugi dzień wycieczki po Suwalszczyźnie będzie ,,spokojniejszy". Mniej będzie punktów, które odwiedzimy, ale tutaj mamy w większości typową drogę po szosie. Atrakcja sama w sobie! Nim jednak będziemy jeździć w pobliżu granicy z Litwą odwiedzimy Pokamedulski Klasztor w Wigrach. To jest początek naszej wycieczki.
Poniżej przedstawiam mapę wycieczki z drugiego dnia.
Pokamedulski Klasztor w Wigrach
Kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Wigrach to zabytek na skalę krajową. W ciągu minionych wieków zmieniał się, był rujnowany i ponownie odnawiany.




W 1999 roku to miejsce odwiedził Papież Jan Paweł II. Teraz w czasie zwiedzania możliwe jest wejście do apartamentów papieskich.
Kościół z zewnątrz pomalowany jest w kolorze różu, kremowym oraz kości słoniowej. Jego przód, pozostał skromny nawiązując do architektury kapucyńskiej.

Wewnątrz kompleksu możemy wejść na więżę zegarową. Widać z niej cały kościół na tle jeziora. Bardzo ładne widoki.


Na terenie mieści się kawiarnia gdzie zwiedzający mogą napić się zimnych lub ciepłych napojów.

Więcej na temat historii i atrakcji tego miejsca poczytacie na oficjalnej stronie internetowej:
https://fundacja.wigry.pro/
Niedaleko tego kościoła mieści się punkt widokowy nad jeziorem. Warto tu pojechać i pooglądać ten miły dla oka krajobraz.

Opuszczamy Wigry i kierujemy się na Sejny. Jedziemy leśną ścieżką, a później już tylko szosą. Widać na polach typowe pofałdowanie terenu. Wjeżdżamy ponownie w las Wigierskiego Parku Narodowego.


Ruch jest znikomy. Jedzie się bardzo dobrze. Za kończącym się lasem aż do Sejn jedziemy już tylko między polami.
Zabawne nazwy miejscowości
Jeszcze zawczasu planowania wycieczki po Suwalszczyźnie moją uwagę przykuły prześmieszne (przynajmniej dla mnie xD) nazwy miejscowości.

Szczególnie upodobałem sobie Tauroszyszki ;-) Wszystkie te małe wioseczki są bardzo ładne i można tu się pokręcić.
Po zaliczeniu Tauroszyszek kierujemy się niedaleko litewskiej granicy do większej miejscowości - Puńska.
Obiekty sakralne
Moją uwagę przykuł fakt, że większość kościołów w tych stronach wygląda podobnie. Są ta dwie symetryczne wieże na z przodu. Czemu tak jest? Nie wiem, ale pewnie gdzieś w internecie jest odpowiedź na to pytanie.
Poniżej dla przykładu mam trzy miejscowości, przez które jechałem, ale dam rękę uciąć, że takich kościołów w okolicy jest znacznie więcej. Poza tym bardzo mi się podobają. Zazwyczaj to największe obiekty w takich małych przygranicznych miejscowościach i nie tylko. Przecież kościół w Wigrach również ma dwie wieże.


Kościół w Sejnach

Kościół w Puńsku

Kościół w Kaletniku
Wigierski Park Narodowy
Ostatnim etapem podróży jest ponowny przejazd Wigierskim Parkiem Narodowym od strony północnej. Park jest ogromny, a w tym miejscu dziki. Nie ma takiej ładnej szosy jak po wyjeździe z Wigier w kierunku Sejn.
Kolor ścieżki, którą jeździmy jest czarna lub czasami niebieska. Bardziej dziko niż zwykle, ale jedzie się dobrze.


Nie ma żadnych ludzi i jest naprawdę dziko i cicho. Wyobraźnia podpowiada, że gdzieś w gęstwinie skrada się jakiś niedźwiedź, albo chociaż wilk, lub takowy pojawi się przede mną za zakrętem. Nigdy w życiu nie chciałbym przedzierać się takim lasem w nocy, a co gorsza zgubić się. Te myśli jakoś bardziej napędzają mnie.
Po jakimś czasie tak dobitnym kontakcie z naturą, w końcu wyjeżdżam na pola. Kieruję się do punktu widokowego, który jest niedaleko.
Stoi tu drewniana konstrukcja. Widok skierowany jest dokładnie na jezioro Wigry. W oddali dumnie stoi Pokamedulski Kościół, od którego dzisiaj zaczęliśmy wycieczkę. Widok jest rewelacyjny. Zostaję tu chwilę, by nacieszyć oko suwalską panoramą.




Ostatni odcinek trasy jedziemy bezpiecznie ścieżką rowerową. Później odbijamy na pola. Pogoda jest piękna, aż nie chce się wracać.
Po jakimś czasie dojeżdżamy pod Kościół Kamedułów.
Do zobaczenia na trasie!

Mapka z wycieczki drugiego dnia:
Ślad mapy, którym podążałem możecie zduplikować lub pobrać na stronie STRAVA
-->Tutaj<--