Pielgrzymka Gdańsk - Kraków

Dzień I II III IV V VI VII
Dystans 120 km 90 km 100 km 135 km 130 km 100 km 50 km
Czas trwania wycieczki 7 dni trwała podróż do Krakowa
1 dzień zwiedzania w Krakowie
1 dzień powrotu do Gdańska
Poziom trudności: 4/6
Typ nawierzchni: 100% asfalt
Przewyższenia 730 m 400 m 420 m 440 m 650 m 1070 m 360 m
Preferowany typ roweru: Każdy
Początek wyprawy Gdańsk Osie Nakło nad Notecią Gniezno Brzeziny Częstochowa Wolbrom

Wstęp:

Do udziału w pielgrzymce rowerowej zaprosił mnie mój kolega Maksymilian. Bardzo mnie ten pomysł zainteresował! Wyjazd na drugi koniec Polski rowerem, w grupie ludzi to całkowita odmiana dla moich aktualnych samotnych przejażdżek rowerowych.

Grupowo przez wiele dni nie jechałem nigdy wcześniej. Sama myśl o zwiedzeniu tak wielu nowych miejsc, gmin, obiektów sakralnych dawała mi niesamowitej energii. No i jeszcze główna idea, duchowa brzmiała bardzo interesująco. Nie mogło mnie tam nie być.

W czasie podróży jechało z nami auto, w którym były nasze bagaże i jedzenie. To ułatwiło podróż, bo nie trzeba było zakładać na rower sakw. W razie usterki dętki, klucze i opony były w pobliżu, co skracało do maksimum postój w razie jakiejś usterki rowerów.

Cel:

Celem naszej rowerowej pielgrzymki było Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie - Łagiewnikach. Po drodze przejeżdżaliśmy przez Częstochowę i odwiedziliśmy Jasną Górę.


Dzień 1

Rowerowa ścieżka za Gdańskiem

Rowerową pielgrzymkę zaczęliśmy od mszy świętej w parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Gdańsku. Po odprawionym nabożeństwie zebraliśmy się przed kościołem do wspólnego zdjęcia. Obecni na mszy ludzie, znajomi, członkowie rodziny uczestników pielgrzymki życzyli nam szerokiej i bezpiecznej drogi. Niektórzy postanowili nam towarzyszyć przez część podróży rowerem i później wrócić do domu.

Rowerowa ścieżka za Gdańskiem

Pogoda tego dnia była rewelacyjna. Mały wiatr i bezchmurne niebo. Powoli i bezpiecznie wyjechaliśmy z Gdańska kierując się na Starogard Gdański. W czasie podróży jechaliśmy spokojnym tempem. Co jakiś czas robiliśmy przerwy, by się posilić i pomodlić. Ksiądz Adrian przewodził wycieczce, a za logistykę wyprawy odpowiedzialny był Jacek.

Wspólne zdjęcie

Przejeżdżamy przez Bory Tucholskie

Tego dnia przejeżdżaliśmy przez liczne małe, urocze miejscowości. Prawie do Skarszew jechaliśmy ścieżką rowerową. Chociaż podróż mnie nie męczyła, to jazda w pełnym słońcu już trochę tak. I tutaj z nieba spadł przystanek nad jeziorem Borzechowskim, w którym cześć z nas się wykąpała! To było wspaniale orzeźwienie. Dalsza podróż to już tylko czysta przyjemność.

Przejeżdżamy przez Bory Tucholskie

Ujęły mnie ogromne przestrzenie lasów Borów Tucholskich, przez które jechaliśmy. Lubię przejeżdżać przez lasy i oglądać przyrodę, a takich widoków było pod dostatkiem!

W czasie pielgrzymki nie śpiewaliśmy psalmów jadąc rowerami. Zatrzymywaliśmy się przy przydrożnych kapliczkach, lub krzyżach i tutaj odmawialiśmy koronkę różańca.

Przydrożna kapliczka

Tego dnia zatrzymaliśmy się w mieście Osie. W pensjonacie ,,Pod Orłem", w którym dzisiaj nocowaliśmy byliśmy o godzinie 17.30. Podano nam pyszny rosół i smaczną kolację.

Po sytej kolacji

Resztę dnia spędziliśmy na rozmowach i odpoczynku. W Pensjonacie podzieliliśmy się pokojami. Ja, Jarek i Max spaliśmy na górze. W bardzo dobrych nastrojach rozmawialiśmy na różne tematy. Pora nabrać sił na jutrzejszy dzień.


Dzień 2

Kolejny dzień pielgrzymki. Noc przespana bardzo dobrze. Rano wypoczęty poszedłem na wspólne śniadanie. O 8.00 poszliśmy na mszę do kościoła rzymskokatolickiego Podwyższenia Krzyża Świętego w tutejszej miejscowości. Przed 10.00 wyjechaliśmy w trasę.

Chata w polu

Pogoda była słoneczna i bezwietrzna. Czyżby takie warunki towarzyszyły już nam do końca pielgrzymki?

Po 20 km mała przerwa w lesie, a później w Koronowie w centrum miasta odpoczęliśmy przy kawie lub lodach. Pora ruszać dalej.

Postój w lesie

Zostało nam już tylko połowę dzisiejszej trasy do Nakła nad Notecią. Atmosfera jest wspaniała.

Potem koledze znowu zerwał się łańcuch 🙂 Szybko usterkę usunęliśmy. Oddałem mu moją spinkę rowerową i ruszyliśmy dalej.

Zatrzymaliśmy się na postój w Samsiecznie. Mieści się tutaj kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Kawa u księdza na plebanii

Tutejszy ksiądz Pallotyn zaprosił nas na kawę. Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia ruszyliśmy dalej.

Kawa u księdza na plebanii

Końcówka trasy drogą krajową była przyjemna. Mało było dzisiaj wzniesień terenu. Tak przynajmniej to odczuwałem. Chociaż nie zmęczyłem się wcale to jednak podobnie jak wczoraj jazda w pełnym słońcu potrafi odwodnić i zmęczyć. Oczywiście wszyscy wysmarowani jesteśmy kremem z filtrem UV.

Bezpiecznie dojechaliśmy do hotelu. Zjedliśmy pyszną kolację i zrobiliśmy małe zakupy.

Kolacja

Dzień 3

Kolejny dzień wyprawy rozpoczął się w widmie nadciągającej ulewy z południa. Zjedliśmy pyszne śniadanie i opuściliśmy hostel po 8.00.

Pamiątkowe zdjęcie

Gdy zaczęło kropić zatrzymaliśmy się, by przebrać się w odzież przeciwdeszczową. Zaczęło padać, ale jechaliśmy dalej. Deszcz powoli się zwiększał, a w oddali słychać było zbliżającą się burzę.

Urania na deszczową pogodę

Czasem któremuś z pielgrzymów przebijała się dętka lub coś działo z układem napędowym, ale byliśmy przygotowani na takie ewentualności. Po krótkim postoju ruszyliśmy dalej.

Naprawa roweru

W planie dzisiejszego dnia było odwiedzić Bramę Rybę na polach Lednickich. Spędziliśmy tu ok 2h czasu poznając historię tego miejsca. Deszcz przestał padać całkowicie.

Pamiątkowe zdjęcie na polach lednickich

W końcu dojechaliśmy do Gniezna. Dzisiaj noc w Wyższym Seminarium Duchownym! To chyba jedynak okazja, by się tutaj pojawić i móc zobaczyć to miejsce od środka, gdzie dostęp mają tylko ludzie z powołaniem ;-)

Pamiątkowe zdjęcie na terenie seminarium w Gnieźnie

Gdy odpoczęliśmy i odświeżyliśmy się, ruszyliśmy na miasto do restauracji wspólnie porozmawiać i spędzić czas. Gdy się ściemniło wróciliśmy do seminarium. Gniezno to ładne miasto, warto tu pojawić się na dłużej.

Noc minęła spokojnie. Spałem sam w pokoju, a jeden z przyszłych księży wyprał nasze ubrania. Bóg Zapłać ;-)


Dzień 4

Pamiątkowe zdjęcie w Gnieźnie

Dzisiaj pobudka wcześniej niż zwykle. O 6.00 już znieśliśmy rzeczy do auta, a potem poszliśmy na śniadanie w seminarium. Jeszcze kilka łyków mocnej espresso z Expressu i ruszamy.

Pamiątkowe zdjęcie w Gnieźnie

Pogoda od rana jest słoneczna, ale wyczuwalnie chłodniej niż w poprzednich dniach. Wystarczyło popedałować chwilę i już organizm się dostosował. Kierunek Kalisz. Droga łatwa i przyjemna. Co jakiś czas robimy przystanek, by się napić i coś zjeść.

Przejazd przez Kalisz trochę wolniejszy, jak to w większym mieście bywa. Zostało nam już kilkanaście kilometrów do miejscowości Brzeziny, w której dzisiaj będziemy nocować.

Przedzieramy się przez Kalisz

W Brzezinach zatrzymaliśmy się w kościele pod wezwaniem Świętego Krzyża. Nasz ksiądz Adrian odprawił tu dla nas mszę i wygłosił naprawdę ciekawe kazanie, które zapadło mi w pamięć.

Zdjęcie pod kościołem w Brzezinach

Po godzinie pojechaliśmy do pensjonatu Zielny Dworek ok 3km za Brzezinami. Zjedliśmy sytą i rozeszliśmy się do pokojów. Prawie każdego dnia przebywam w pokoju z dwoma kolegami: Maksem i Jarkiem. Tak też w trzech się najczęściej trzymamy na pielgrzymce, ale lubię rozmawiać i przebywać z każdym. Wiek uczestników jest bardzo różny. Każdy ma coś ciekawego do powiedzenia. Przy okazji wymienię pozostałych uczestników. Są to: Darek, Mariola, ks. Adrian, ks. Krzysztof, Jacek, Stefan, Tadeusz.

Zdjęcie pod pensjonatem

Jutro jedziemy prosto do Częstochowy!


Dzień 5

Koniec Świata

Tego dnia po sytym śniadaniu w Zielnym Domku szykując się do wyjazdu okazało się, że auto, które wozi nasze rzeczy uległo małej usterce. Potrzebny był serwis. Sprawą zajął się Ksiądz Adrian z Jackiem, a my jechaliśmy dalej. Śmieszną z nazwy miejscowość, która polecił gospodarz zajazdu było ,,Koniec Świata". No więc pojechaliśmy szukać tej miejscowości, a że jak okazało się później turyści lubią kraść znak z nazwą minęliśmy to miejsce. Po zapytania tutejszego człowieka pokierował nas z powrotem. Z drugiej strony Końca Świata znak ciągle wisiał hehe. Zrobiliśmy tu fajne fotki i wróciliśmy do trasy.

Koniec Świata

Jechaliśmy przez spokojne tereny otoczone polami. Pogoda była fantastyczna, tak jak nasze humory.

Pole

Im bliżej Częstochowy tym bardziej zaczynało się czuć większe nachylenie terenu. Coraz więcej górek i dłuższe podjazdy. Jednak nie stanowiło to dla mnie większego problemu. Forma odpłaca 🙂

Dzisiaj Jarek złapał chyba 3 razy flaka w przednim kole. Jadąc słuchałem sobie ,,nowej" muzyki na telefonie z karty SD Ojca, na której jest mnóstwo albumów rockowych band. Szczególnie wpadły mi w ucho Rival Sons i Joe Bonamassa.

Serwis roweru

Bezpiecznie dostaliśmy się do Częstochowy. Pojechaliśmy pod Jasną Górę.

Jasna Góra

Pojechaliśmy do miejsca dzisiejszego noclegu - Doliny Bożego Miłosierdzia, gdzie mieszkają księża Pallotyni. Zjedliśmy przyszykowaną dla nas kolację.

Dolina Bożego Miłosierdzia

Troszeczkę działaliśmy pod presją czasu. W planie było odprawić dla naszej paczki rowerzystów mszę w kaplicy, a tuż po niej udać się do kaplicy cudownego obrazu Czarnej Madonny Matki Bożej Częstochowskiej na Apel Jasnogórski.

Apel Jasnogórski

Po zakończeniu nabożeństw szczęśliwi i naładowani pozytywna energia wróciliśmy do swoich pokojów i na tym zakończył się dzisiejszy dzień.


Dzień 6

Tego ranka o 6.00 byliśmy na mszy świętej na Jasnej Górze. Potem powrót do Doliny Miłosierdzie Bożego na śniadanie i wyruszyliśmy w trasę.

Za Częstochową przejeżdżając przez Olsztyn zatrzymaliśmy się na chwilę u stóp ruiny zamku, który rozpoczyna od tej strony Szlak Orlich Gniazd. Ta chwila zainspirowała mnie do tego, by przejechać cały Szlak Orlich Gniazd

Zamek w Olsztynie

Potem ruszyliśmy dalej w trasę. Odczuwalnie już zmieniło się ukształtowanie terenu. Górki były coraz większe i miejscami męczące. Nasza drużyna dzielnie walczyła, by pod nie podjechać. Nagrodą były też bardzo fajne i długie zjazdy w dół.

W drodze do Wolbromu

Przed Wolbromem nasza grupka odłączyła się od grupy by zobaczyć jeszcze dwa zamki. Jednak trzeba by poświęcić więcej czasu, by na spokojnie podejść bliżej i poznać te miejsca.

Zamek na Szlaku Orlich Gniazd

Potem wróciliśmy na prawidłowa trasę do Wolbromu. Górki były niemiłosierne, ale do pokonania. Ewidentnie nasza drużyna poczuła zmęczenie w nogach. Sam osobiście nie miałem przyjemności wjeżdżać pod tak nachylone i długie podjazdy. Fajne doświadczenie. Łącznie pod górę tego dnia podjechaliśmy ponad 1000 m!

Pole tuż po podjechanie pod wielką górę

Nocleg był w domku przy stadionie. Poszedłem z Maxem do restauracji zjeść coś dobrego i zrobić zakupy na następny dzień.


Dzień 7

Nadszedł dzień, w którym osiągniemy cel pielgrzymki. Dystans mniejszy niż w dniach poprzednich. Po śniadaniu ruszyliśmy w drogę. Po drodze było dużo górek i tym samym fajnych zjazdów.

W drodze do Krakowa

W końcu ukazał nam się zielony znak z napisem Kraków. Porobiliśmy sobie zdjęcia i ruszyliśmy dalej do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach.

Pamiątkowe zdjęcie

Gdy dojechaliśmy na miejsce przywitały nas siostry zakonne. Odstawiliśmy rowery i usiedliśmy na ławkach, a jedną z sióstr opowiedziała historie tego miejsca, siostry Faustyny oraz obrazu Jezusa, który się tu znajduje.

Pamiątkowe zdjęcie

Potem w kaplicy Ksiądz Adrian odprawił dla nas mszę, a po mszy poszliśmy do restauracji coś zjeść.

Jeszcze jakiś czas tu pobyliśmy robiąc zdjęcia i zwiedzając ten wielki obiekt.

Sanktuarium Bożego Miłosierdzia
Sanktuarium Bożego Miłosierdzia

Wróciliśmy na drugą stronę Krakowa do szkoły, gdzie dziś mamy nocować, a dokładnie na sali gimnastycznej. Rozłożyliśmy sobie materace, a na nie śpiwory.

Sanktuarium Bożego Miłosierdzia
Nocleg na sali gimnastycznej

Wyruszyliśmy na miasto. Dojechaliśmy taksówkami na stare Miasto. Spod kościoła mariackiego ruszyliśmy do restauracji, gdzie wspólnie spędziliśmy wieczór. Ktoś zarzucił pomysł, by następnym razem pojechać na Słowację, tam również stacjonują Pallotyni. A miejscem rozpoczęcia pielgrzymki mógłby być Kraków. Po drodze Wadowice, Zakopane... Dużo górek 🙂


Dzień 8:

Dzień wolny, po poprzedniej nocy trochę dłużej pospałem. Później w planach było zwiedzanie Krakowa z buta. Przejażdżka tramwajem.

Standardowo pojechaliśmy na stary Rynek. Zaczynając od Barbakanu zmierzaliśmy w stronę kościoła mariackiego. Potem Wawel i bulwar nadwiślański.

Po powrocie do szkoły nabrałem ochoty, by sobie jeszcze pojeździć po mieście. Tak więc ruszylem z powrotem na miasto. Zaliczyłem te same miejsca i zajechałem na kopiec Kościuszki. Powrót ścieżka nad Wisłą. Bardzo ładne miejsce. Dużo młodych ludzi. Ścieżki rowerowe w miarę dobre. Lepiej wyglądają niż sądziłem na początku. Po powrocie do szkoły chill do końca dnia.



Dzień 9:

Pora wracać pociągiem do domu. TLK wyjazd 9.30, a planowo o 19.00 w Gdańsku. Po śniadaniu zapakowaliśmy torby na rowery i poszliśmy na tramwaj. Dotarliśmy bez problemu.

Rowery powiesiliśmy na wieszakach. Pora ruszać z powrotem do Gdańska. W drodze powrotnej opisywałem te wszystkie dni i segregowałem zdjęcia.

Jestem zachwycony cała pielgrzymką. Cieszę się, że poznałem nowych fajnych ludzi. Mam ogromną ochotę powtórzyć to w przyszłości 🙂


Pisali i mówili o nas:
www.milosierdzie.pl/ - Z Gdańska do Łagiewnik
https://pallotti.fm/ - Pallotyńska Pielgrzymka rowerowa dotarła do Krakowa


Podobał Ci się wpis?
Postaw mi kawę na buycoffee.to