Wstęp:
Wysoczyzna Elbląska należy do ciekawych miejsc geograficznych na
mapie Polski. Przyczyna leży w tym, że wyraźnie odróżnia się od
graniczących z nią obszarów.
Sąsiednie obszary, czyli Żuławy Wiślane na południe i zachód od
Wysoczyzny i Równina Warmińska nie mają nic wspólnego z deniwelacjami
(różnica między najwyższym oraz najniższym punktem na danym obszarze),
które tu dochodzą do osiemdziesięciu metrów. Czyni to ten krajobraz górskim, gdzie najwyższy punkt mieści się na wysokości prawie 200 metrów nad poziomem morza. Od północy Wysoczyzna graniczy z Zalewem Wiślanym.
Ten polodowcowy teren ukształtowany jest tak, że krawędź od strony
północnej opada
ku Zalewowi Wiślanemu. Uważniejsi podróżnicy zwiedzający
te tereny dopatrzyć się mogą również tego, że obszar porozcinany jest
na fragmenty. Uwagę również zwraca fakt, że występują tu fragmenty martwego klifu, którego linia odsunięta jest od Zalewu Wiślanego. Dawniej około sześć tysięcy lat temu morze litorynowe, którego wody sięgały znacznie dalej w ląd wytworzyły te formy terenu.
Tereny te obfitują w lasy, które stanowią około 40 procent
powierzchni. Dominującym gatunkiem są tutaj buczyny. Rosną tu
również dęby, a także łęg jezionowo-olszowy, podgórski łęg jesionowy
i ols porzeczkowy.
Warto dodać, że gniazduje tu około sto dwadzieścia gatunków ptaków.
W literaturze możemy doczytać, że jest to bardzo ważny korytarz
migracyjny ptaków - szlak skandynawsko-iberyjski.
Wysoczyzna Elbląska należy do ciekawych miejsc geograficznych na
mapie Polski. Przyczyna leży w tym, że wyraźnie odróżnia się od
graniczących z nią obszarów.
Sąsiednie obszary, czyli Żuławy Wiślane na południe i zachód od
Wysoczyzny i Równina Warmińska nie mają nic wspólnego z deniwelacjami
(różnica między najwyższym oraz najniższym punktem na danym obszarze),
które tu dochodzą do osiemdziesięciu metrów. Czyni to ten krajobraz górskim, gdzie najwyższy punkt mieści się na wysokości prawie 200 metrów nad poziomem morza. Od północy Wysoczyzna graniczy z Zalewem Wiślanym.
Ten polodowcowy teren ukształtowany jest tak, że krawędź od strony
północnej opada
ku Zalewowi Wiślanemu. Uważniejsi podróżnicy zwiedzający
te tereny dopatrzyć się mogą również tego, że obszar porozcinany jest
na fragmenty. Uwagę również zwraca fakt, że występują tu fragmenty martwego klifu, którego linia odsunięta jest od Zalewu Wiślanego. Dawniej około sześć tysięcy lat temu morze litorynowe, którego wody sięgały znacznie dalej w ląd wytworzyły te formy terenu.
Tereny te obfitują w lasy, które stanowią około 40 procent
powierzchni. Dominującym gatunkiem są tutaj buczyny. Rosną tu
również dęby, a także łęg jezionowo-olszowy, podgórski łęg jesionowy
i ols porzeczkowy.
Warto dodać, że gniazduje tu około sto dwadzieścia gatunków ptaków.
W literaturze możemy doczytać, że jest to bardzo ważny korytarz
migracyjny ptaków - szlak skandynawsko-iberyjski.
Analiza wycieczki
Czas wycieczki | 1 dzień, 10 h |
Początek wyprawy | Parking leśny - Jagodno |
Dystans: | 100 km |
Droga pod górę: | 800 metrów |
Poziom trudności: | 4/6 |
Lokalizacja | Warmińsko-mazurskie |
Nawierzchnia | 50% asfalt, 50% betonowe płyty i leśne ścieżki |
Preferowany typ roweru: | Trekking, Cross, MTB, Gravel |
Mapa

Jeśli chodzi o jazdę na rowerze w tym regionie, to stąd zaczyna się bardzo sławny i licznie odwiedzany przez turystów Szlak Green Velo.
Rowerowy Szlak Green Velo to największa inwestycja rowerowa, jaką zrealizowano w Polsce Ciągnie się od Elbląga w pobliżu północnej granicy kraju w kierunku wschodnim i dalej ciągnie się wzdłuż wchodu aż na południe, do Przemyśla.

Część szlaku odbija stąd na zachód. Szlak Green Velo wiedzie przez pięć województw: świętokrzyskie, podkarpackie, lubelskie, podlaskie i oczywiście warmińsko-mazurskie.

Źródło: https://greenvelo.pl/
Szlak rozciąga się na długości bliskiej dwóch tysięcy kilometrów! Ze strony głównej tego szlaku greenvelo.pl" wyczytać można wiele ciekawych informacji na temat szlaku. Są tu naprawdę wszystkie informacje o odcinkach trasy.
Szlak rowerowy Green Velo jest wytyczony tak, by wiódł przez najpiękniejsze tereny oraz w najmniej możliwym natężeniu ruchu aut. Wiele kilometrów (około 300) to nowe ścieżki rowerowe. Część istniejących już tras zostały wyremontowane i dostosowane do szlaku.
Co rusz na szlakach mieszczą się MORy, czyli specjalne Miejsca Obsługi Rowerzystów. Są to wiaty na ścianach, których mieszczą się mapy z informacjami na temat szlaku Green Velo. Stojaki rowerowe, WC oraz ławki dla odpoczywających rowerzystów.
Projekt Green Velo został zrealizowany ze środków unijnych, które stanowiły 85 procent wartości projektu, który łącznie wyniósł dwieście siedemdziesiąt cztery miliony złotych. Różnicę sumy wsparcia przez UE i łącznej wartości projektu pokryło Państwo Polskie.
Moja wycieczka rozpoczyna się tuż nad Elblągiem. Zaczyna się tu piękny las. Można tu, na parkingu leśny bezpiecznie zostawić auto, jeśli tak jak ja musicie podjechać z innego miejsca. Należy zajechać od strony zachodniej. Wycieczkę również można zacząć z Elbląga, lub jakiegokolwiek miasta leżącego przy Zalewie Wiślanym.
Po dojechaniu na parking leśny złożyłem rower. Las jest tak ogromny, że właściwie przed wyruszeniem moją trasą możecie tu pochodzić jak wielu innych ludzi. Pewnie rosną tu grzyby ;-)
Wyruszyłem w kierunku zachodnim do Zatoki Elbląskiej, która jest częścią Zalewu Wiślanego najbardziej wysuniętą na południe.
Jest piękna pogoda i czuję, że to będzie fajna wycieczka. Ta z kolei jest bardziej spontaniczna. Docelowo kieruję się na Frombork, ale co mnie czeka po drodze, tego nie wiem.
Jadąc chwilę szosą, mając po lewej ciągle zatokę Elbląską docieram do Kamienicy Elbląskiej, a jadąc dalej pojawia się Kamionek Wielki. Pojawiają się pierwsze wzniesienia związane z formą tego terenu. Po chwili moją uwagę zwraca mała tablica oraz jakiś mały pomnik nieopodal. Zatrzymuję się i czytam.
Filia obozu koncentracyjnego Stutthof
Mieści się tu pomnik upamiętniający niewolniczą pracę ponad pięciuset więźniów, którzy pracowali głównie w cegielniach Hopehill i Reimannsfelder przy produkcji cegieł. Teraz mieści się tu Kamionek Wielki. W tej najdłużej działającej filii obozu KL Stutthof ponad 50 procent stanowili Polacy. Reszta więźniów to Białorusini, Ukraińcy, Łotysze, Litwini, Francuzi, Estończycy Rosjanie i Niemcy.
Był to najcięższy i najdłużej działający obóz pracy poza obozem macierzystym. Funkcjonował od 29 maja 1942 roku do 20 stycznia 1945 roku.
Odbiorcą cegieł produkowanych w tym obozie pracy były Niemieckie Zakłady Gliny i Kamienia.
Obozu strzegło około 50 esesmanów. Po ofensywie wojsk radzieckich 20 stycznia więźniowie zostali odesłani do obozu KL Stutthof, a filia została zlikwidowana.
Po tej krótkiej lekcji historii ruszyłem dalej. Wkoło jest dużo zieleni. Ruch aut znikomy. Kieruję się w kierunku brzegu Zalewu Wiślanego. Po drodze ratuję przed niechybną śmiercią jeża, nieśpiesznie pokonującego jezdnię. Otrzymuje ode mnie nowe imię - Ryzykantek.


Dojeżdżam do miejscowości Suchacz. Dowiaduję się z map Google, że są tu dwa punkty widokowe na Mierzeję Wiślaną. Super! Jadę na pierwszy. Dojazd odrobinę skomplikowany, ale po niedługim czasie udaje mi się trafić na miejsce. Wcześniej mieści się niepubliczna szkoła podstawowa im. Kaprów Polskich w Suchaczu.
Z tego miejsca odbija mała dróżka wiodąca pod górę. Na jej początku zobaczyć możemy pamiątkowy głaz upamiętniający zlot Związku Harcerstwa Polskiego w 1961 roku. Jeszcze chwila jazdy wąską leśną ścieżką i trafiam na miejsce. Widok warty trudu.
Punkt widokowy Carla Pudora
Ponoć ponad sto lat temu w tym miejscu stała już wiata widokowa, która została zniszczona. Na prośbę mieszkańców kilka lat temu zarządca Nadleśnictwa Elbląg zgodził się, by odnowić to miejsce. To miejsce nosi imię Carla Pudora, który był wielkim działaczem turystycznym na początku poprzedniego wieku.
Na miejscu znajduje się wiata oraz tablice historyczne, na których możemy przeczytać dużo ciekawych informacji o historii turystyki Wysoczyzny Elbląskiej, lasach tych terenów oraz o samej miejscowości Suchacz.
Udało mi się zrobić tu fajne zdjęcia.


Pora ruszać dalej. Niedaleko znalazłem drugi punkt widokowy. Może nie jest tak zjawiskowy jak poprzedni. Widać, że miejsce jest po prostu zarośnięte. Może kiedyś mieszkańcy również wyjdą z petycją do o odnowienie tego punktu. Zawsze to dodatkowa atrakcja turystyczna. Popatrzyłem jakiś czas na Zalew Wiślany.

Droga do następnej miejscowości wiedzie przez ładną i krętą drogę w lesie. W końcu pojawiają się Kadyny. Na dzień dobry przy drodze stoi wielki dąb, który zwraca moją uwagę.
Pomnik Przyrody - Dąb Jana Bażyńskiego
Z tablic informacyjnych można dowiedzieć się, że jest to jedno z najstarszych drzew w Polsce. Liczy ponad 700 lat! Chociaż jego stan nie jest najlepszy. Świadczą o tym duże dziuple i wypróchnienie. Widać też ubytki pnia i korony. Ale jakoś się trzyma i oby wytrzymał jak najdłużej ;-)
W obwodzie liczy ponad 10m. Wysoki na 21 metrów pięknie prezentuję swą zieloną koronę. Swą nazwę zmieniał wielokrotnie. Kiedyś miał miano 1000-letniego Dębu Niemiec. Zwany był również dębem królewskim. Później mówiono o nim Dąb Kadyny. Dąb Odrodzenia Polski to kolejna ładna nazwa, by finalnie przyjąć aktualną nazwę od imienia Jana Bażyńskiego - dawny właściciel Kadyn. Jedno z najstarszych drzew w Polsce (ok. 720 lat). Wymiary (stan na 2015 rok):

Kadyński Las
Obok Dębu Bażyńskiego stoi mały las. Występują w nim buki, jesiony i dęby. W latach 80-tych poprzedniego wieku utworzony został tu Rezerwat Przyrody Kadyński Las. Właśnie ze względu na wiek tego przeważającego w buki lasu wraz z wieloma dębami szypułkowymi, których wiek sprawia, że wiele z nich również jest pomnikami przyrody.
Przez ten majestatyczny las wiodą oznakowane ścieżki. Jedna dla zmotoryzowanych, a druga dla pieszych. Piesi turyści mają okazję przejść się ciekawą ścieżką przyrodniczo-dydaktyczną, która wykonana jest z drewna i liczy 219 stopni! A może 220? Drugi raz liczyć nie będę ;-)

Ta dydaktyczna droga prowadzi do Klasztoru Braci Franciszkanów oraz do leżącej nieopodal wieży widokowej. Super!
Klasztor Braci Mniejszych Franciszkanów w Kadynach
Klasztor powstał w siedemnastym wieku. Początkowo był drewniany, co niosło ze sobą duże ryzyko spalenia w razie zaprószenia ognia. Dlatego rozpoczęto później budowę murowaną. Po rozbiorach Polski w 1826 roku został opuszczony przez ostatnich zakonników, którzy trafili do innych klasztorów. Budynek został częściowo rozebrany, a pozostałości zmieniły się w ruinę.

Na początku lat 90-tych XX wieku ruiny zakonu zostały odbudowane po ingerencji ówczesnego ministra kultury. Ale budowa nie została w pełni ukończona ze względu na brak środków. Z pomocą przyszli Franciszkanie, którzy po prośbie biskupa o objęciu opieką tego budynku zgodzili się.
W mojej ocenie to bardzo ładna i cicha okolica. Dla osób chcących chwilę pobyć na terenie klasztoru celem modlitwy, to świetna okazja. Przy murach klasztoru biegnie mała ścieżka, która ucieka trochę w głąb lasu, by po chwili doprowadzić do wieży widokowej. Duża drewniana wieża sprawia wrażenie wytrzymałej.
Wieża widokowa w Kadyńskim Lesie
Bardzo przyjemny widok z góry drewnianej wieży widokowej. Widać w oddali Zalew Wiślany. Lokalizacja wieży powinna dla wprawnego oka dostarczyć widoków na przekop Mierzei Wiślanej. Dobrze mieć ze sobą lornetkę. Ogólnie dużo zieleni no i las, po którym też warto pospacerować.

Wracam drugą ścieżką. Prostszą, bo z górki i już bez schodów, po których wcześniej niosłem rower. Na rozwidleniu dróg stoi posąg Maryi, a obok mieszczą się znaki informacyjne, co i gdzie prowadzi. Takich samych posągów Maryi widziałem jeszcze kilka jadąc dalej.
Powoli wyjeżdżam z Kadyńskiego Lasu. Wracam na szlak nad Zalewem Wiślanym. Jedzie się bardzo sympatycznie. Ścieżka Green Velo wiedzie między polem a zalewem po betonowych płytach. Co raz mijam małe plaże, a piasek jest tu typowo morski. Widok w stronę zalewu jak i pól bardzo mi się podoba. Jest sielankowo.

W tak miłych okolicznościach kieruję się do miejscowości Tolkmicko. Ta mała, malownicza miejscowość posiada port przy plaży. Pojechałem tam chwilę popatrzeć na okolicę. Bardzo ładne widoki ;-)


Ruszam dalej w kierunku głównego celu podróży - Fromborka. Ta nadbrzeżna trasa licząca blisko 15 kilometrów w odróżnieniu od poprzedniej drogi do Tolkmicka na odsłoniętym terenie, teraz prowadzi przez zalesione tereny. Bardzo fajna odmiana. Jestem pozytywnie zaskoczony.
Ścieżka czasami jest bardziej grząska i trzeba prowadzić rower, ale to nie problem. Nigdzie się nie śpieszę. Na wyczerpanych rowerzystów czeka w lesie MOP Green Velo gdzie mogą w cieniu odpocząć i ruszyć dalej. Po jakimś czasie dojeżdżam do Fromborka.
Frombork
Bardzo ładne miasto turystyczne tego regionu. Po części przez cichą i spokojną okolicę i przez obiekty historyczne, które się tu znajdują. Miasto ma ładny port, który jest dobrze skomunikowany z innymi miastami Mierzei Wiślanej. Tam pojechałem na początek. Patrząc w stronę wody można popatrzeć na okolicę i pływające promy. Patrząc w stronę miasta również dostrzeżemy miłą dla oka panoramę miasta.

Bazylika Archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Andrzeja we Fromborku
Ten gotycki kościół mieszczący się przy ulicy Katedralnej jest wizytówką tego miasta. Robi niesamowite wrażenie swymi rozmiarami. Powstał w IVX wieku na ufortyfikowanym Wzgórzu Katedralnym. Przed kościołem stoi pomnik Mikołaja Kopernika.
Jest to miejsce pochówku Mikołaja Kopernika, którego ducha czuje się w tym mieście.

Na zdjęciu sferycznym poniżej prócz Bazyliki widać kolejne miejsce, które warto zobaczyć, czyli Wieżę Wodną.
Wieża Wodna

Wieża Wodna

Wieża Wodna
Początkowo w tym miejscu funkcjonował między innymi młyn wodny. Dopiero dużo później powstała tu wieża, która stoi po dziś dzień. Wybudowana została w 1571 roku.
Wieżę wyposażono w nowoczesny innowacyjny jak na tamte czasy system czerpakowy, który drewnianymi rurami dostarczał wodę na Wzgórze Katedralne. Woda pitna doprowadzona była kanałem wodnym, który wybudowano jeszcze przed powstaniem wieży - przed 1427 rokiem, celem dostarczania wody pitnej z rzeki Bauda.
Do działania tego mechanizmu wykorzystywano energię wodną, która napędzała koło czerpakowe, a system czerpaków dalej dostarczał wodę do góry (około 25 metrów). Wykorzystywano tu zjawisko różnicy ciśnień na zasadzie naczyń połączonych.
Był to pierwszy tego typem system doprowadzania w wody w Polsce i drugi na świecie (po bawarskim Augsburgu). Wieża Wodna funkcjonowała tak przez około 200 lat, zaś kanał wodny, który wybudowano wcześniej pozostał, by napędzać koło wodne młunu, który stał obok wieży.
Urządzenia wodociągowe działały przez około 200 lat. Pod koniec XVIII wieku rury i konstrukcję czerpakową rozebrano, ale sam Kanał Kopernika pełnił jeszcze swoje funkcje gospodarcze aż do 1944 roku. Do tego czasu napędzał koło wodne młyna zbożowego w obrębie Wieży Wodnej.
Prezentację działania tego systemu zobaczyć możecie na tym krótkim filmiku.
Aktualnie w wieży mieści się kawiarnia. Można wypić tu przepyszną kawę na półpiętrze w otoczeniu stylowo przystrojonynch ścian oraz przy muzyce Jerzego Fryderyka Haendla. Sami zobaczcie, a następnie sprawdźcie, jakie piękne widoki są z punktu widokowego na szczycie wieży.

Widok na Bazylikę Archikatedralną

Widok na port we Fromborku

Widok na wysoczyznę Elbląską
Z niechęcia ruszam dalej w trasę. Pora dokończyć jazdę pasem nadbrzeżnym tej stronu Zalewu Wiślanego. Od strony północnej najbardziej wysuniętą miejscowością jest Nowa Pasłęka, do której z Fromborka jest około 10 kilometrów drogi.

Krajobraz jak na początku jazdy wzdłuż brzegu. Płyty betonowe, po lewej woda, a po prawej pola. Praktycznie brak ludzi. Czasem mijam rowerzystów lub widzę ludzi jeżdżących konno.

Po dotarciu do Nowej Pasłęki kieruję się na mały port. Bardzo ładne widoki na Zalew i Mierzeję Wiślaną. Ogólnie jest tu cisza i spokój. Patrzę w stronę granicy z Rosją, która jest już na rzut oka - 2 kilometry.
Powrót
Aby urozmaicić sobie wycieczkę, postanowiłem wrócić trasą biegnącą w głębi lądu. Zostało mi około 50 km by wrócić do lasu, z którego zaczynałem podróż. Tutaj na podróżników czeka typowo mazurski krajobraz, czyli pola. Mijam pełno małych miejscowości, które w zasadzie są do siebie bardzo podobne. Czasem jechałem asfaltem, a raz polną ścieżką. Jedzie się przyjemnie, a pogoda ciągle jest przepiękna.
Udało mi się raz wpakować w jakieś chaszcze i nie wspominam tego najlepiej. To był mały minus nie planowania wycieczki wcześniej i poleganiu w 100% na mapach Google.

Ostatnie kilometry to była czysta przejażdżka, ponieważ cała leśna droga była z górki. Powoli zbliżamy się do miejsca rozpoczęcia podróży. Po minięciu szlabanu, ukazał się parking. Podróż dobiegła końca.
Podsumowanie:
Wysoczyzna Elbląska to miejsce, które bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie swą różnorodnością, walorami przyrodniczymi i zabytkami.
Wszystkim polecam udanie się tu w okresie wiosenno-letnim, by podziwiać te okoliczności przyrody przy Zalewie Wiślanym.
Do zobaczenia na szlaku!